Quo vadis myśliwy?

Wydarzenia z ostatniego czasu nie pomagają w promocji łowiectwa, do której to wiele osób wkłada ogromne serce, zaangażowanie, czas i ponosi koszty. Na negatywną narrację venatofobów wielkiego wpływu nie mamy.

Bronimy myśliwych, wspieramy łowiectwo, walczymy z mową nienawiści w Internecie.
Chcesz pomóc? Wpłać i pomóż nam działać dalej!

5 zł lub więcej na:

Patronite.pl | Zrzutka.pl | Przelew lub dowiedz się więcej >>

Dziś doszło do paradoksu, że jeżeli zdarzy się cokolwiek w naszym kraju, to pierwsze co media sprawdzają, to to czy w zdarzeniu brał udział myśliwy i czy uczestnicy byli trzeźwi. Pozostałe informacje są nieistotne. Sens zdarzenia nie ma znaczenia.

Nie może być tak, że negatywna narracja godzi w rzeszę 130 tysięczne grupy myśliwych a także sympatyków łowiectwa i ludzi współpracujących z myśliwymi. Są to strzelnice, sklepy myśliwskie, firmy organizujące polowania.

Ledwo opadły emocje po tragicznym zdarzeniu w Szczecinie a tu mamy nową informację z Podkarpacia. Został zastrzelony na polowaniu wilk… Tak brzmi wstępna informacja, do której różne media dopisują szczegóły sytuacyjne. Fakt jest taki, że wilk w Polsce jest pod ochroną i strzelanie do niego z wyłączeniem ochrony koniecznej JEST ZABRONIONE.

Wszyscy wiemy, że wilk zajmuje w Polsce coraz to nowe tereny, szczególnie często widywany jest na polach. Jego ilość wzrosła w ostatnich latach w bardzo dużym stopniu. Dane statystyczne podawane przez miłośnikow wilka, naukowców, badaczy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Dlatego też wg ww nie już wataha wilków tylko jest rodzina.

Wyeliminowany jeden członek z rodziny brzmi bardziej emocjonująco dla zwolenników wszelkiej wilczej ochrony. Jako Instytut Analiz Środowiskowych apelujemy do wszystkich myśliwych, żeby prowadzić właściwą gospodarkę łowiecką, zgodnie z prawem i etyką łowiecką. Nie rozwiązujmy problemów na własną rękę, jak widać w Polsce potrzebne jest nieszczęście, żeby ktoś podjął decyzję o odstrzale redukcyjnym wilka, łosia.

Naukowcy i miłośnicy zwierząt chronionych “prowadzą” ochronę bierną, głosząc wzniosłe hasła o ilości gatunkowej sprzed wielu lat. Ochrona czynna nie istnieje, zabezpieczenie interesów obywateli, mieszkańców dziś nie ma znaczenia.

Mieszkańcom z Podkarpacia, Bieszczad, którzy mają problem z wilkami, naukowcy, profesorowie z Podlasia, Pomorza dają rady co robić, wtórują im miejscy ekolodzy. Za to przy każdym wypadku ich narracja antyłowieckia wzrasta niebotycznie.

Koleżanki i koledzy myśliwi polujemy etyczne, z zachowaniem litery prawa, gdzie koleżeństwo jest ważnym czynnikiem w naszej grupie, nie dając nikomu, kto nas krytykuje powodów do satysfakcji.

Darz Bór