Wegetariańska humoreska dawniej i dziś

Wegetarianizm ma długą historię. Na ziemiach polskich znany był na przełomie XIX i XX wieku i już wtedy wzbudzał zainteresowanie współczesnych. Było ono na tyle duże, że Kazimierz Bartoszewicz autor wydanego w 1905 roku „Słownika prawdy i zdrowego rozsądku” zdefiniował go tak:

Bronimy myśliwych, wspieramy łowiectwo, walczymy z mową nienawiści w Internecie.
Chcesz pomóc? Wpłać i pomóż nam działać dalej!

5 zł lub więcej na:

Patronite.pl | Zrzutka.pl | Przelew lub dowiedz się więcej >>

Wegetarjanie, ssaki roślinożerne o niewykształconem podniebieniu. Obchodzą się bez jaj, mięsa, a nawet mleka, – bez tego ostatniego zazwyczaj dopiero od drugiego roku życia. Dla zasady żenią się z kobietami bardzo chudemi. Życie ich jest wegetacją, ztąd pochodzi ich nazwa”.

Obecnie wegetarianie, a szczególnie ich bardziej ortodoksyjni naśladowcy weganie, nawiązując do wegetariańskiej tradycji propagują hasła wprowadzenia powszechnego zakazu konsumpcji mięsa. Czynią to mimo, że naukowcy i lekarze dowiedli, że niejedzenie mięsa może prowadzić do zaburzeń rozwoju mózgu, ograniczenia funkcji poznawczych, pamięci operacyjnej i spadku ilorazu inteligencji. Skutki wykluczenia z diety człowieka najwartościowszego składnika mogą być uciążliwe i trwałe. Są szczególnie niebezpieczne dla dzieci, gdyż dieta wegańska może prowadzić u nich do niedorozwoju, a nawet śmierci. 

Pomimo tych oczywistych przeciwwskazań, wegetariańscy aktywiści żądają wprowadzenia zakazu hodowli bydła, gdyż w procesie trawienia roślin emituje ono gazy cieplarniane (dwutlenek węgla i metan). To zabawne. Badania naukowe potwierdzają, że to właśnie dieta roślinna zawierająca dużo błonnika i zastępująca mięso strączkowymi, powoduje powstawanie w jelitach człowieka większej ilości gazów cieplarnianych niż tradycyjna dieta omnitariańska. Naukowcy z niepokojem wskazują na szczególną wiatropędność, cenionych przez wegetarian i wegan strączkowych. Ich konsumpcja nawet sześciokrotnie zwiększa zawartość cieplarnianego dwutlenku węgla i dwukrotnie metanu w wegetariańskich gazach jelitowych. I tak weganie i wegetarianie emitując więcej gazów cieplarnianych sami zwiększają efekt cieplarniany na Ziemi.

To skrajna niekonsekwencja propagatorów wegańskich diet, wśród nich gorliwie nawołujących do weganizmu znanych posłanek. Chcąc ograniczyć efekt cieplarniany dążą do wprowadzenia urzędowego weganizmu, a więc zwiększenia w diecie człowieka ilości błonnika oraz zastąpienia mięsa nasionami roślin strączkowych. W sposób oczywisty taka zmiana w diecie człowieka w skali globalnej spowoduje, że roślinożerni ludzie sami będą wydalać więcej gazów cieplarnianych. Jednak obdarzeni umiejętnością ciętego pisania wegetariańscy wieszcze, błyskotliwie przekuli porażkę w sukces, napisali na ten temat artykuł (Wegetarianie puszczają bezwonne gazy? [PRAWDA CZY MIT?]; wyborcza.pl). Dowodzą, że wegetariańskie „wiatry” są mniej dokuczliwe niż omnitariańskie. Ma to przemawiać za wyższością wegetarianizmu nad omnitarianizmem. W rzeczywistości jest odwrotnie, wiatropędność wegetariańskich diet może pogłębiać zmiany klimatyczne na Ziemi!

Na pocieszenie wszystkim zainteresowanym dedykujemy ponadczasowy wiersz Aleksandra Fredry pozwalający nabrać dystansu do gazowego problemu.

O pierdzeniu

Od pra­wie­ków w ca­łym świe­cie,
Kogo kol­ka w boku gnie­cie,
Każ­dy so­bie pier­dzi chęt­nie,
Ci­cho, smut­no lub na­mięt­nie.

Sta­ry, mło­dy, mały, duży,
Wszyst­kim dym się z dupy ku­rzy,
Każ­dy chęt­nie por­t­ki pru­je,
Bliź­nim pod nos po­pier­du­je.

Pier­dzą pan­ny, do­bro­dzie­je,
Księ­ża, szlach­ta i zło­dzie­je,
Na­wet pa­pież cho­ciaż mier­nie,
Też ka­dzi­dłem so­bie pierd­nie.

Pier­dzą lu­dzie na sie­dzą­co,
Na sto­ją­co i cho­dzą­co,
Pier­dzą na­wet przy ko­cha­niu,
By dać tak­tu jak przy gra­niu.

Kra­sa­wi­ce w wie­ku kwie­cie,
Pier­dzą ci­cho jak na fle­cie,
A po­waż­ne w wie­ku damy
Wy­pier­du­ją całe gamy.

I w te­atrze i w ko­ście­le,
W dnie po­wsze­dnie i nie­dzie­le,
I fi­lo­zof i ma­to­łek,
Każ­dy pier­dzi cią­gle w sto­łek.

Je­den prze­brał w ja­dle miar­kę
I ma w du­pie oli­wiar­kę.
Gdy chciał pierd­nąć na od­mia­nę,
Ob­srał okna, drzwi i ścia­nę.

Ten zaś smro­dzi jak nie­cno­ta,
Jak­by zjadł zde­chłe­go kota.
A kie­dy się czosn­ku naje,
To aż wia­trak w oknie sta­je.

A ten trze­ci jest w hu­mo­rze,
Kie­dy pierd­nąć so­bie może,
Więc na­tę­ża siłę całą
By po­pier­dzieć chwi­lę małą.

Tam ją­ka­ła w ką­cie stoi,
Dupę ści­ska bo się boi,
Chciał­by so­bie pu­ścić bąka,
Lecz w pier­dze­niu też się jąka.

Jed­nym sło­wem w ca­łym świe­cie,
Kogo bzdzi­na w du­pie gnie­cie,
Wszy­scy niech se pier­dzą chęt­nie,
Ci­cho, smut­no lub na­mięt­nie.

Gdyby mistrz Aleksander Fredro żył współcześnie z pewnością dopisałby kolejne strofy do tego nie tracącego na aktualności wiersza. Mogłyby brzmieć jak poniżej:

Pierdzą posły i posłanki,
Celebryci i weganki,
Pierdzą srodze ekolodzy,
Aktywiści demagodzy.

Wszystkich zielsko w brzuchu gniecie,
Gdy pomyślą o swej diecie.
Cierpią bóle, wzdęcia, męki,
Nocne poty i udręki.

Chociaż cierpią ich żywoty,
Zmienią dietę nam niecnoty,
Wkrótce już na całym świecie,
Schabowego nie znajdziecie.

Cóż, pozostaje nam tylko przypomnieć, że tradycyjny schabowy jest bogaty w wiele niezbędnych składników odżywczych i przede wszystkim  poprawia funkcje poznawcze i płynną inteligencję. Może mieć także korzystny wpływ na racjonalną ocenę rzeczywistości.