Wspomnienia z kniei…

Wielu powie pewnie że już się powtarzam, ja jednak patrzę na sprawę z perspektywy, gdzie mój światopogląd ulega ciągłym zmianom. A o czym to ja znowu? Ja znowu o dziadku…O dziadku, który darzył mnie cierpliwością i który uczył mnie po kolei wszystkiego, o dziadku, który tłumaczył od czego jest sprzęgło i o dziadku, który mówił czym jest perukarz, wreszcie o dziadku, który po prostu był, a dziś go już nie ma. Co mi po nim zostało? Kilka medali, wiele trofeów, wiatrówka i pełna głowa wspomnień. wspomnień, które zostaną ze mną po sam grób. To dziadkowi zawdzięczam pasję i wiedzę, to dziadek uczył mnie tajników taksydermii i pokazał pierwszego zimorodka.

Bronimy myśliwych, wspieramy łowiectwo, walczymy z mową nienawiści w Internecie.
Chcesz pomóc? Wpłać i pomóż nam działać dalej!

5 zł lub więcej na:

Patronite.pl | Zrzutka.pl | Przelew lub dowiedz się więcej >>

Ale jak to się zaczęło? tego nie wiem, od zawsze trzymałem się blisko niego. Pamiętam jeszcze przełomowy moment naszej “przyjaźni”. Miałem wtedy z 7 lat. (Warto zwrócić uwagę, że u nas jeleni nie ma praktycznie wcale). Dziadek przyszedł do mnie i powiedział, że wie gdzie wychodzi byk i oznajmił, że wieczorem jedziemy! No i pojechaliśmy. Usiedliśmy na stołeczkach i czekaliśmy. To był wrzesień, koło godziny 19, było zupełnie jasno, kiedy z gęstego wówczas lasu wyszła licówka. Doświadczona łania chwilę się rozejrzała i ruszyła na pole, a za nią wysypała się cała chmara jeleni. Był z nimi również on! Młody wówczas przyszłościowy czternastak. Byk biegał po polu, podchodził do nas i ryczał. Wróciliśmy do domu i po jakimś czasie o byku zapomnieliśmy. Przez kolejne lata dziadek polował i strzelał jelenie, ale o czternastaku nikt nie myślał. Aż w końcu po pięciu latach od tamtego dnia wróciłem do domu ze szkoły szkoły i usłyszałem od progu. WŁADEK JEST, NASZ BYK WRÓCIŁ!

Dziadek dostrzegł na polu tropy byka i już wiedział, że to nasz byk. W sumie za tym czternastakiem jeździliśmy chyba 3 lata aż w końcu gdy schodziliśmy z ambony podbiegł do nas chłyst, którego nasz czternastak dostrzegł i ruszył za nim w pogoń. podbiegł do nas na 80 metrów i dał połeć, lecz dziadek nie strzelił. Stwierdził, że strzelimy go jutro… i tak dzień po dniu za nim jeździliśmy. No i nie udało się. Później dziadek zmarł, tydzień później wprowadzono zakaz udziału dzieci w polowaniach, a byk przepadł. Zdechł pewnie ze starości.Dlaczego o tym piszę? Bo jest mi po prostu żal, że nie mogę już słuchać dziadkowych opowieści, czy być z nim w lesie. Jest mi też żal przyszłych pokoleń, które takiej więzi mogą nie mieć okazji nawiązać. A to wszystko przez polityczne przepychanki.

Władek Tomaszewski