
Rumunia jest domem dla większości europejskich niedźwiedzi brunatnych. W 2016 r. na terenie całego kraju żyło około 6 300 osobników, z których każdego roku, bez szkody dla populacji, było pozyskiwanych około 300 sztuk.
Było, bo od 2016 r. populacja nie jest użytkowana łowiecko, gdyż pod presją aktywistów, władze Rumuni wprowadziły zakaz polowań na niedźwiedzie w celu zdobycia trofeów.
Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać. Zwierzęta rozmnożyły się w niekontrolowany sposób i zaczęły zagrażać ludziom. W samym tylko 2019 r. doszło do serii ataków niedźwiedzi brunatnych na ludzi, w wyniku których zginęły trzy osoby. Ofiary to mężczyźni: 61-letni rybak, 46-latek oraz 63-letni pasterz z Transylwanii.
Obecnie na terenie Rumunii, szczególnie w Siedmiogrodzie i na wschodzie kraju żyje prawie 8 tysięcy osobników niedźwiedzia brunatnego. Władze niektórych powiatów przy granicy z Mołdawią uważają, że jest to nawet pięć razy za dużo, niż – według badań naukowych – może się tam znajdować.
Stąd, mimo protestów organizacji prozwierzęcych, decyzja rumuńskich władz o powrocie do czynnego zarządzania populacją. Minister ochrony środowiska poinformował, że otrzymał wyniki badań naukowych, precyzyjnie wskazujących liczbę niedźwiedzi, które należy odstrzelić, by nie zagrozić ich populacji. Do końca tego roku myśliwi i leśnicy mają uśmiercić 481 osobników w celach profilaktycznych i interwencyjnych.