O św. Hubercie inaczej, czyli po co myśliwym patron, który przestał polować…

—–

Bronimy myśliwych, wspieramy łowiectwo, walczymy z mową nienawiści w Internecie.
Chcesz pomóc? Wpłać i pomóż nam działać dalej!

5 zł lub więcej na:

Patronite.pl | Zrzutka.pl | Przelew lub dowiedz się więcej >>

Tekst publikujemy w dzień wigilii dnia św. Huberta. W dzień naszego patrona, zgodnie z –co prawda krótką- tradycją IAŚa dla myśliwych będziemy mieli bardziej oryginalny prezent. Pamiętajcie więc koniecznie zajrzeć do nas jutro.

—–

Święty Hubert nie bez przyczyny został patronem myśliwych. Z jego żywota dowiadujemy się, że był myśliwym zapalonym od dziecięcego wieku. Kiedy miał 14 lat uratował na polowaniu życie ojca pokonując niedźwiedzia. Podczas jednego z polowań objawił mu się jeleń ze świetlistym krzyżem między tykami poroża. Hubert doznał wtedy objawienia i nawrócił się na wiarę chrześcijańską. Jednakże jego pasja łowiecka była tak silna, że zaniedbywał obowiązki jakie powierzał mu biskup Maastricht św. Lambert. Dopiero po drugim objawieniu się jelenia, który zagroził mu, że jeśli będzie się oddawał uciechom ziemskim i zaniedbywał życie duchowe czeka go wieczne potępienie. Hubert zaczął wieść życie prawdziwie cnotliwe i religijne.

Wybrany został patronem myśliwych gdyż jego żywot pokazywał, że oddawanie się pasji bez umiarkowania jest szkodliwe. Łowiectwo było i jest działalnością, która wymaga etyki, rozsądku i planowania. By spełniało swoją, wobec przyrody, rolę ochronną, by służyło utrzymaniu bioróżnorodności na danym terenie musi być podporządkowane zasadom zarządzania populacjami zwierząt, a nie pragnieniu oddania strzału. Wypada tu przywołać słowa Jerzego Dylewskiego, które umieścił w monografii poświęconej lisowi (opublikowanej w 1932 roku), które do dziś pozostają aktualne: „Kto kocha przyrodę, często z nią obcuje, obserwuje i powoli zaczyna poznawać jej nadziemską celowość, kto sam wyrozumował, że wszystko w przyrodzie jest nieuniknioną koniecznością, prowadzącą nas dokądś, dokąd i człowiek mimo woli iść musi ten przyzna, (…) że człowiek, dla własnej tylko wygody świat sobie urządzając, zakwalifikował wskutek wrodzonego egoizmu niektóre zwierzęta do szkodliwych” oraz „Wiem, że bezmyślni strzelcy i tylko strzelcy zawsze znajdą powody, aby usprawiedliwić potrzebę zaspokajania dominującej u niech żądzy strzału. Dla tych i kuropatwa zanadto się mnoży, przynosząc więcej szkody, niż pożytku.”, ale nie są to myśliwi świętego Huberta, który umiaru się nauczył. Bezpieczeństwo podczas polowania także od umiaru i umiejętności powstrzymania się od strzału niepewnego zależy.

W klasycznej nauce etyki procesy przyrodnicze są moralnie obojętne. Fakt, że wilk zabija sarnę nie jest ani dobry, ani zły. On po prostu ma miejsce. Takim samym faktem przyrodniczym jest konieczność zdobywania pożywienia przez człowieka. Od zwierząt różni nas jednak świadomość obdarzona wolną wolą i posiadaniem intencji. Dlatego wykonywanie polowania przez człowieka, może podlegać ocenie i być, w zależności od wyboru woli i intencji, dobre lub złe. Żywot św. Huberta uzmysławia nam, że wykonując tę samą czynność – polowanie – możemy kierować się zarówno chciwością i nieumiarkowaniem (dwoma z siedmiu grzechów głównych) lub umiarkowaniem właśnie (jedną z cnót kardynalnych). Nasz Patron stanowi zarówno wzorzec do naśladowania, jak i przestrogę przed zagrożeniem zatracenia się w łowiectwie bez umiaru. Jeśli w duszy myśliwego dominować miałaby postawa młodego Huberta, lepiej aby taka osoba strzelbę odwiesiła na kołek.