Frycówka dla myśliwych z Tarnobrzega.

W ostatnich dniach wrogi myśliwym portal OKOPRESS usiłował rozpętać burzę, publikując nagranie wykonane potajemnie po zakończeniu polowania pod Tarnobrzegiem. Pomimo typowego dla publikacji niskich lotów clickbajtowego tytułu: „Polowanie na ptaki – alkohol, dziecko i Łowczy Okręgowy”, nagranie nie utrwaliło jakiegokolwiek zabronionego prawem zachowania, gdyż obrazuje przebieg spotkania myśliwych po zakończonym polowaniu, kiedy to w towarzystwie dzieci i przyjaciół cieszą się sukcesami.

Podkreślmy jednocześnie, że nalewka, którą stara się częstować jeden z uczestników spotkania, również nie powinna budzić emocji, gdyż przepisy zabraniają przenoszenia broni dopiero po przekroczeniu bariery 0,2 promila alkoholu, a takiego stężenia nie osiąga się po wypiciu symbolicznego kusztyczka.

Jedyne co może budzić zastrzeżenia, to język jakim posługują się nagrane osoby. Bycie myśliwym to przede wszystkim obowiązki, w tym również wymóg odpowiedniego posługiwania się słowem. Słabym tłumaczeniem jest to, że słownictwo utrwalone na filmie niczym nie odbiega od tego, jakim posługuje się społeczeństwo i nasze elity polityczne. Jako myśliwi mamy obowiązek posługiwania się gwarą łowiecką i gdyby tylko podobne ekscesy miały miejsce w XVI w., sprawcy musieliby liczyć się z tradycyjną karą nazwaną „frycówką” lub „podrąbieniem”, polegającą na wgonieniu skazanego na drzewo, które następnie ścinano, ku powszechnej uciesze obserwatorów upadku.

Ponieważ poza nieodpowiednim językiem, na nagraniu nie widać innych naruszeń, dziwi nas ekscytowanie się jego treścią, tym bardziej w środowisku samych myśliwych, które powinno raczej napiętnować upublicznianie nagrań prywatnych rozmów, dokonanych bez wiedzy zainteresowanych.

foto: oko.press