Dość kłamstw na temat ASF, obwiniania myśliwych i pobłażania nieodpowiedzialnym hodowcom – IAŚ ma twarde dowody i idzie do prokuratury.

W ostatnich dniach na terenie województwa świętokrzyskiego ujawniono siedem nowych ognisk ASF, wszystkie w gospodarstwach produkujących wieprzowinę. Fakt ten skutkował oczywiście podniesieniem poziomu ograniczeń w na danym obszarze, a uwaga decydentów jak zwykle skupiła się na dzikach i myśliwych. Tymczasem Instytut Analiz Środowiskowych zwrócił się do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Kielcach o udzielenie informacji, czy w okresie bezpośrednio poprzedzającym lub po bezpośrednio wykryciu wyżej wymienionych ognisk ASF w stadach świń, ujawniono w pobliżu przypadki obecności ASF u żyjących tam dzików, co mógłby wskazywać, że wirus został przeniesiony na teren gospodarstw przez zwierzęta wolno żyjące. W odpowiedzi Wojewódzki Lekarz Weterynarii przekazał informację, że: „Na terenie województwa świętokrzyskiego, do 2 grudnia br. nie potwierdzono żadnego ogniska afrykańskiego pomoru świń (ASF) u dzików.”

Bronimy myśliwych, wspieramy łowiectwo, walczymy z mową nienawiści w Internecie.
Chcesz pomóc? Wpłać i pomóż nam działać dalej!

5 zł lub więcej na:

Patronite.pl | Zrzutka.pl | Przelew lub dowiedz się więcej >>

W obawie przed niezadowoleniem elektoratu, przez osiem ostatnich lat politycy obwiniają dziki o rozwlekanie ASF. Prawda jest jednak brutalna – ogniska choroby pojawiają się tam, gdzie chorych dzików nie ma.

Wektorem wirusa ASF na terenie województwa świętokrzyskiego z całą pewnością nie były dziki, co oznacza, że wirus zawędrował tam na skutek działań człowieka, polegających na niewłaściwym transporcie skażonych substancji albo na naruszeniu wymagań weterynaryjnych obowiązujących przy handlu, przewozie zwierząt, ich transporcie lub umieszczaniu w gospodarstwach, o czym powiadomiliśmy Prokuraturę Okręgową w Kielcach, żądając ścigania sprawców.

Składając zawiadomienie o przestępstwie polegającym na zawleczeniu choroby zakaźnej, która może grozić istotnym zniszczeniem w świecie zwierzęcym, zamierzamy odkłamać fałszywą narrację rządu, jakoby za ekspansje ASF odpowiadały dziki, a niepowodzenie w jego zwalczaniu – myśliwi, bo prawdziwym problemem leży, jak widać, w chlewie.

Najwyższa pora, aby powiedzieć społeczeństwu prawdę – w krajach, które zdołały opanować u siebie ASF, podstawową zasadą było niedopuszczenie, aby do chlewni przedostał się wirus. Wszędzie stosowane rygorystycznie były stosowane zasady bioasekuracji i gruntowna dezynfekcja, a na sprawców naruszeń czekały bardzo surowe kary. O tym, że poważne podejście do takich wymogów przez hodowców przynosi efekty, najdobitniej świadczy przykład Niemiec, gdzie na 1622 ogniska ASF u dzików, choroba pojawiła się tylko w dwóch hodowlach świń.

Skończmy więc wreszcie z obwinianiem dzików i skupmy się na dopilnowaniu zabezpieczenia chlewni oraz dbania o przestrzeganie zasad bioasekuracji.